niedziela, 15 października 2017

Przyjazne państwo (w centrum obywatel)

Przyjane państwo

Cóż to za twór? Czy w ogóle jest możliwe, czy to tylko nieosiągalna utopia? Choć  wydaje się, iż niektóre kraje zbliżają się do ideału. Norwegia, Nowa Zelandia, Szwajcaria? Nie wiem, trzeba by tam  trochę pomieszkać.
Ogólnie to taki system, który nie czepia się przeciętnego obywatela o głupstwo, do pewnych granic jest tolerancyjny i wyrozumiały.

W centrum uwagi jest zawsze obywatel

Władza czy to centralna czy lokalna (samorządowa) tworząc i dostosowując przepisy prawa, kieruje się wyłącznie dobrem publicznym, a nie interesem partii, grup lobbujących czy szwagra.
Państwo nie przeszkadza obywatelom uczciwie się bogacić i zabiegać o swój interes (co pomnaża dochód narodowy i przyczynia się do dobrobytu całego społeczeństwa).
Państwo darzy zaufaniem zwykłego, przeciętnego obywatela, nie uważa go „a priori” za kombinatora i naciągacza.
Państwo i jego agendy traktują równo każdego obywatela, bez względu na status majątkowy, zajmowaną pozycję społeczną, a w szczególności pełnioną funkcję publiczną. Odwrotnie, jeśli obywatel osiągnął wysokie stanowisko, winien świecić przykładem a w razie „upadku” ponosić większe konsekwencje niż przeciętny zjadacz chleba.
Nie przerzuca się wszelkich ciężarów – opłat, zdobywania zaświadczeń i całej biurokratycznej mitręgi  - na obywatela, skoro to urząd państwowy czegoś od niego żąda. Jeśli jakiś dokument jest potrzebny, urząd sam w naszym imieniu czy za naszą zgodą, zwraca się bezpośrednio do tych instytucji. My tylko przychodzimy w wyznaczonym terminie do urzędu i załatwiamy sprawę.

Obywatel nie jest pozostawiony ze swoimi udrękami sam sobie 

Gdyby tak było, rosłoby w nim poczucie frustracji, bezsilności i desperacji. A to już mieszanka wybuchowa, skutkująca patologią i przestępczością.
Obywatel nie jest bezbronny wobec świra za kierownicą, uciążliwego sąsiada, internetowego dręczyciela czy osiedlowego osiłka (znam kraj, w którym każdy może bezkarnie przeprowadzać nieustanne remonty do późnego wieczora, nawet w święta, serwować innym kilka godzin ryczącej, niechcianej „muzyki”, wymachiwać maczetą lub urządzać sobie wyścigi motorowe  w centrum miasta).

Państwo wspiera obywatela

- w dobrym, a także gdy popadł w tarapaty (często nie ze swojej winy).
Państwo umie rozróżnić agresora od ofiary i stać na straży tego drugiego.
Państwo potrafi udowodnić obywatelowi jego przewiny, a sankcje odpowiednio stopniuje.
Nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Służby państwowe dają radę wyłuskać agresora-sprawcę z rzeszy innych obywateli . Na przykład nie są karani wszyscy użytkownicy ruchu drogowego (przez nakaz zakupu alkomatów, opon zimowych, ograniczania prędkości do 30 km itd.). Świra za kierownicą namierza się i przykładnie karze (szczególnie, jeśli to już nie pierwszy raz mu się zdarzyło).
W społeczeństwie przewagę mają zwykli, prostoduszni obywatele, a nie osobnicy wyrachowani, przewrotni i agresywni.

Państwo, nie jest bierne i nieudolne

Nie wytwarza poczucia bezkarności w agresorach, którzy nie przestrzegają podstawowych zasad współżycia społecznego, a często zagrażają życiu i zdrowiu innych.
Przepisy prawa są tak skonstruowane, że chronią przede wszystkim świadka i poszkodowanego, a nie  przestępcę, agresora (np. przez udostępnianie danych osobowych ofiary czy świadka).
Państwo wkracza energicznie i zdecydowanie, kiedy obywatel nadużył zaufania, oszukał, podpadł i nadal nie chce się podporządkować obowiązującym, a stworzonym przez społeczeństwo, regułom.  Jeśli jego czyny zagrażają innemu obywatelowi, a także sprzeniewierzają się dobru publicznemu, wtedy jest bezwzględne i nakłada dotkliwą karę.
Policja i straż miejska to w większości sympatyczni, inteligentni, dobrze wyszkoleni i życzliwi ludzie. Oczywiście jak trzeba być, to są stanowczy. A w razie potrzeby otrzymują szybkie wsparcie oraz ochronę prawną od swoich instytucji. Przykład: angielski bobby.
Na stanowiska zarządcze nie wybijają się ludzie o niskich kwalifikacjach moralnych lub o osobowości psychopatycznej (w każdym razie nie jest to regułą). Bo jak widać – gdy się rozejrzeć – demokracja nie ma wmontowanych sama z siebie odpowiednich zabezpieczeń.
Dobór na wysokie stanowiska państwowe odbywa się, poza kwalifikacjami kompetencyjnymi, także na podstawie kwalifikacji moralnych (których nieraz zupełnie brak!). Oczywiście pozostaje otwarte pytanie, kto ma o takich kwalifikacjach orzekać. Podobne kwalifikacje bierze się pod uwagę przy powoływaniu na stanowiska zarządcze i kierownicze.
W przypadku nieprzestrzegania „kodeksu urzędnika i przedstawiciela publicznego” (należy go skonstruować), osoba dostaje zakaz pełnienia kolejnych funkcji publicznych.
Państwo wspiera działania obywatelskie, choćby poprzez umożliwienie bezpłatnego użyczenia lokalu na potrzeby organizacji społecznych, ruchów obywatelskich itd.
Wyrównuje szanse startu ludziom młodym, wchodzącym w życie, niezależnie od statusu materialnego rodziców i miejsca urodzenia.
Nie promuje prostactwa, egoizmu i hipokryzji (pozostawia to mediom komercyjnym). Wręcz przeciwnie – poprzez pozytywne przykłady – ukazuje kulturalne i prospołeczne zachowania.

Państwo edukuje i zarazem „wychowuje”

Wykorzystuje w tym celu państwowe media (telewizję, radio, prasę).
Prowadzi aktywną, konsekwentną i czytelną politykę społeczną (i kulturalną) poprzez stosowanie różnych ulg, subsydiów, regulacji prawnych, kampanii reklamowych itp., tak żeby zachęcić obywateli do podejmowania działań zgodnych z dobrem wspólnym.
Dobro trzeba zdefiniować. Dla jednych będzie to rodzina, istotne cechy obywatelskie jak uczciwość, sprawiedliwość, solidarność (wartości tradycyjne – chrześcijańskie), utrzymanie miejsc pracy, dostępność mieszkań.  Dla innych priorytetem będą związki partnerskie, homofobia, feminizm, przekraczanie obyczajowych i etycznych barier w imię poszerzania indywidualnej, egoistycznej wolności. Państwo ma możliwości poprzez swoje instrumenty kształtowania społeczeństwa (przez odpowiednie prawo, stosowaną praktykę, ulgi, kampanie reklamowe) w odpowiednim kierunku, zgodnie z uzyskanym od społeczeństwa  w powszechnych wyborach mandatem.
Korzysta się ze sprawdzonych wzorców z innych państw, gdzie prawo jest tworzone dla ludzi. Przykład z Nowej Zelandii: projektowanie parku miejskiego. Najpierw szkicuje się z grubsza ścieżki i obserwuje którędy ludzie będą przechodzić, następnie dopiero wytycza się dróżki na stałe. Przykład drobny, ale znamienny. Nie tworzy się czegoś w sposób arbitralny w gabinecie przy biurku, tylko słucha potrzeb obywateli!
Kolejne nowelizacje przepisów nie uderzają w obywatela, sprowadzając się do konieczności gromadzenia przez niego kolejnych dokumentów i poniesienia dodatkowych opłat. Wręcz przeciwnie, przepisy są tworzone wyłącznie z myślą o ułatwieniu życia obywatelowi, a nie urzędowi czy prywatnemu pracodawcy.
Sądy. Dzięki swoim werdyktom, wytwarzają w obywatelach elementarne poczucie sprawiedliwości. Kara zapada szybko, jest nieuchronna i adekwatna do czynu. No i oczywiście niezależna od statusu i wpływów sprawcy (czy to radny, prokurator, biskup czy Xsiński).
Nie karze się bezdusznie staruszki, która wyniosła z hipermarketu bułkę, bo była głodna (i stało się to po raz pierwszy). Albo w ogródku komuś „samosiejnie” wyrosło ziele, jak się okazało potencjalnie narkotyczne (więc nielegalne). Natomiast monitoruje takie firmy jak chociażby para-bank, który zanim „zaczął działalność” otrzymał (kupił) od państwa koncesję, a potem reklamował się w państwowych mediach.

Władza nie dzieli, nie atomizuje społeczeństwa

Zachęca do solidarnego działania, tworzenia wspólnot, lokalnych społeczności. Świadome obywatelskie społeczeństwo nie jest w opozycji do wybranej przez siebie władzy, wręcz przeciwnie, efektywnie ją wspomaga. Pomarzyć?
 21-05-2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz