czwartek, 19 października 2017

Niedościgły ideał

W latach 70. zaczęto w Szwecji budować socjalne państwo opiekuńcze. Politycy przedstawili wtedy manifest „Rodzina przyszłości”, za którym poszły konkretne rozwiązania. Zbudowano milion mieszkań, żeby nikt nie musiał tkwić pod jednym dachem z rodziną, jeżeli nie miał na to ochoty. Wprowadzono system wsparcia, który pozwalał starszym prowadzić wygodne, samodzielne życie. Państwo pomagało młodym utrzymać się podczas studiów bez względu na to, czy ktoś pochodził z biednej czy bogatej rodziny.
Samotność jest tu wielkim problemem.
Panuje tu swoista obsesja samowystarczalności.
Ta niezależność w połączeniu z myślą, że w życiu chodzi wyłącznie o realizację własnych celów i marzeń, tworzą wybuchowy koktajl.
Zgadzam się z tym co mówi Zygmunt Baumann – w niezależnym życiu jest obietnica szczęścia, która przekonuje, że możesz zamknąć drzwi mieszkania, poznawać ludzi w internecie i nie wystawiać się na trudności związane z życiem we wspólnocie. Nie musisz się z nimi spierać, negocjować, próbować ich zrozumieć. Cały Zachód, nie tylko Szwecja zmierza ewidentnie w tym kierunku i rozumiem, że ta wizja jest pociągająca. Ale może powinniśmy zastanowić się, czy to nie jest pułapka.
Szwecja jest spolaryzowana. Widać to zwłaszcza w Sztokholmie – centrum jest białe a przedmieścia pełne emigrantów. Nie ma między nimi interakcji. Społeczeństwo, które miało być wielokulturowe, tak naprawdę jest podzielone.
Idea państwa szwedzkiego był świetna, kiedy trzeba było zadbać o wyzwolenie pewnych grup społecznych – kobiet czy osób starszych. Ale teraz nadszedł czas, żeby uznać, że zapłaciliśmy za to jakąś cenę i powinniśmy skorygować kierunek, w którym zmierzamy. 

Fragmenty wywiadu z Erikiem Gandinim reżyserem mieszkającym w Szwecji
(Duży Format, luty 2017)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz