Plusy i minusy transformacji
Obecnie
zbieramy żniwo trwającego ponad ćwierć wieku neoliberalnego
systemu. Być może pod względem gospodarczym odnieśliśmy ogromny,
światowy sukces. Nawet jeśli tak się stało, pragnę skupić
się na mniej pozytywnych obszarach, to jest poniesionych kosztach
społecznych, a nade wszystko negatywnych zjawiskach w sferze
mentalnej rodaków.
W
początkowym okresie dawano do zrozumienia Polakom, iż choć mają
teraz mocno zaciskać pasa, to w perspektywie 5-10 lat dogonimy
światową czołówkę krajów rozwiniętych. Ten trudny, przejściowy
okres miało nam osłodzić poczucie własności kawałka Polski.
Mówiono nawet o 100 mln dla każdego… Miało się to ziścić
m.in. przez otrzymanie przez każdego obywatela Świadectwa
Udziałowego. Nic z tego nie wyszło (mi udało się w końcu
spieniężyć papier za 65 zł!).
Stopień
zamożności Polaków, który nie tak łatwo obiektywnie ocenić,
wzbudza dwie refleksje. Pierwsza, iż jedni wzbogacili się nie
zawsze dzięki swojemu wysiłkowi, po prostu zmiany zastały ich w
odpowiednim miejscu (np. pracowali w pożądanej z punktu widzenia
rynku instytucji, posiadali poszukiwany fach). Druga: inni
zbiednieli nie wskutek własnej winy. Przy czym około 3 mln osób
wyjechało za granicę nie zadowalając się „posadami”
akwizytorów czy stanowiskiem kasjera w zagranicznym hipermarkecie
(za najniższą płacę, pozwalającą może na przeżycie jednej
osobie, ale już nie rodzinie).
Bogactwo nie dla wszystkich
Jak
właśnie podano, najczęściej otrzymywana pensja (tzw. dominanta) w
naszym kraju to około 1,8 tys. zł netto. Jedynie 10% społeczeństwa
zarabia więcej niż 5 tys. zł miesięcznie! Czyli 420 euro to
średnie uposażenie po 27 latach demokracji liberalnej!!!
Regularnie,
nieraz i dwa razy, do roku rosły koszty życia: podwyżki energii, gazu,
wody, ogrzewania, wszelkich opłat administracyjnych - tylko... pensja
wciąż była na tym samym poziomie. To nowy, niestety stały lęk wielu
polskich rodzin, których byt wręcz był zagrożony. Zmieniły się proporcje w wydatkach. Kiedyś (za tzw.
„Komuny”) koszty eksploatacyjne mieszkania wynosiły 10-20% przeciętnego
dochodu. Teraz te koszty już „urynkowione” w wielu gospodarstwach zaczęły
pożerać 60-80% dochodu rodziny!
[Informacja podana w 2019 r.]: Do niedawna (przed programem 500+),
dochód roczny rodziny nie przekraczający 10 tys. zł rocznie!
dotyczył prawie 5 mln Polaków. Ponieważ trudno za kwotę
nieprzekraczającą 180 euro miesięcznie przeżyć jednej osobie a
co dopiero rodzinie, prawdopodobnie pozostały dochód niknął w
szarej strefie.
Odwrócona hierarchia wartości
Ten
neoliberalny system (wyzuty z wszelkich wartości, pozbawiony działań
osłonowych wobec tzw. najsłabszych grup społecznych) doprowadził
do ogromnych przewartościowań i przemian w społeczeństwie.
Wytyczył nowe cele i poddał weryfikacji dotychczasowe hierarchie
wartości.
Państwo
skwapliwie weszło w rolę zwykłego, a przy tym pazernego,
pracodawcy. Sukcesywnie wyzbywało się wielu funkcji i obowiązków.
Od wszelkich regulacji, choćby pośrednich, życia społecznego z
ochotą umyło ręce. W końcu rola państwa zredukowana została do
funkcji fiskalnej (ściągalność podatków i opłat). Przeciętny,
niemajętny i „nieustosunkowany” obywatel (pozbawiony
odpowiednich koneksji), niejednokrotnie zostawał ze swoimi udrękami
sam.
Nowe patologie
Natomiast
patologie życia społecznego – w systemie, w którym wyłącznie
liczy się pieniądz i zysk – w wielu dziedzinach narastały. Na
przykład gangsterska i bezkarna - "zgodna z prawem" -
działalność tzw. czyścicieli kamienic.
Przy okazji takich cech jak spryt i zaradność (teraz bardzo pożądanych), wyzwolono mniej atrakcyjne, jak egoizm, myślenie tylko w kategoriach „co ja będę z tego miał”, a także podejrzliwość i nieufność, tych na których wypróbowywano nowe, dotąd nieznane, techniki manipulacji – poddawanych doświadczeniom działań marketingowych.
Przy okazji takich cech jak spryt i zaradność (teraz bardzo pożądanych), wyzwolono mniej atrakcyjne, jak egoizm, myślenie tylko w kategoriach „co ja będę z tego miał”, a także podejrzliwość i nieufność, tych na których wypróbowywano nowe, dotąd nieznane, techniki manipulacji – poddawanych doświadczeniom działań marketingowych.
Grunt to pieniądz
Społeczeństwo
uległo szybkiemu ekonomicznemu (i nie tylko) rozwarstwieniu,
zatomizowaniu, nastąpił zanik solidarności tej ludzkiej przez małe
„s”. Relacje między państwem i obywatelem, a w końcu same
stosunki międzyludzkie, uległy merkantylizacji.
Cel w
dużej mierze osiągnięto. Spora część społeczeństwa stała się
prawie doskonałym zbiorczym konsumentem.
Prawie zerowy poziom kapitału społecznego
Postawiono
wyłącznie na jednostkę, jej rozwój i prawa, zapominając, iż
człowiek to także istota społeczna. W rezultacie zanikły więzi
już nie tylko sąsiedzkie, ale nawet rodzinne.
Najbardziej spektakularnym „osiągnięciem” przeprowadzonej na początku lat 90. transformacji ustrojowej to brak zaufania - przejawiający się podejrzliwością obywatela do własnego państwa (z wzajemnością), a w rezultacie każdego do każdego.
Najbardziej spektakularnym „osiągnięciem” przeprowadzonej na początku lat 90. transformacji ustrojowej to brak zaufania - przejawiający się podejrzliwością obywatela do własnego państwa (z wzajemnością), a w rezultacie każdego do każdego.
Socjologowie
tylko co jakiś czas wyrażali ubolewanie, iż kapitał społeczny w
Polsce nie wzrasta. No, ale skąd ma się ten wzrost brać, z
powietrza? Na wysoki kapitał społeczeństwa pracują latami, a
pierwszy ruch, szczególnie po dziesiątkach lat odgórnych dyrektyw,
wg mnie należał… do państwa.
Mam na
myśli także władzę samorządową, która mogła inicjować pewne
przedsięwzięcia aktywizujące lokalną społeczność. Ale chyba
nie była tym zainteresowana, bo konsekwencje takich działań byłyby
poważne – instytucje musiałyby podzielić się właśnie
otrzymaną ogromną władzą.
Należało
stworzyć taki klimat, aby w człowieku zostały uruchomione te
sfery, które zbudują a potem pogłębią, jego zaufanie do państwa,
a także wzajemne, obywatela do obywatela. Takich sprzyjających
warunków w Polsce w czasie i po transformacji – śmiem twierdzić
– nie było.
Wolność nieograniczona
Wolność
nieograniczona wydawało się stanowi jedyny ideał następujących
przemian. A przecież, to co dla jednego jest wolnością, dla
drugiego może być utrapieniem. Wolność twoja często koliduje z
moją. Stąd nie możemy czynić co nam się podoba – wolność
innych ogranicza naszą wolność. Sama kultura zakreśla ramy
wolności, no chyba, że kultury brak…
"Wyzwolenie" od wszystkiego
Lansowano
hasła „róbta co chceta”, „co nie zabronione jest dozwolone”. Niektórzy rodacy skwapliwie je podchwycili. I zrozumieli
dosłownie. Teraz mogę robić to, na co tylko mam ochotę. Bez
żadnych ograniczeń. Bezkarnie. I tak
wyedukowane społeczeństwo (bez promowania jakichkolwiek wzorców i
zasad moralnych), zaczęło przyjmować za swoje nowe, „postępowe”
(czy na pewno?) idee i zachowania. Część rodaków jakby "wyzwoliła się" od wszelkich zasad moralnych, dobrych obyczajów, a nawet zwykłej przyzwoitości. Teraz za to płacimy.
Czy
da się stracony czas, jeśli chodzi o budowanie społeczeństwa
obywatelskiego i skorygowanie widocznych spustoszeń dokonanych w
sferze mentalnej „wyzwolonych” (chciałoby się rzec, od
wszystkiego) jednostek nadrobić?
Ładniejszy pejzaż
Niewątpliwie Polska na przestrzeni ostatnich dekad zmieniła się. Wypiękniała. Fasady budynków odnowiono, zbudowano wiele dróg szybkiego ruchu,
wyprostowano chodniki itd. W stolicy powstało metro. Przybyło
reprezentacyjnych budynków. Z szarzyzny zrobiło się kolorowo.
Niemniej
należy zauważyć i efekty uboczne wprowadzonego bez znieczulenia
dzikiego kapitalizmu. I o tym spokojnie mówić.
2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz