środa, 18 października 2017

Terrorysta na kanapie

Po ostatnich doniesieniach o krwawych zamachach w Paryżu – których sprawcami nie byli przecież przyjezdni z daleka terroryści, tylko mieszkańcy Francji i pobliskiej Belgii – trzeba by się zastanowić nad tłem na jakim pożywka dla terroryzmu się rozwija.
Należy sobie zadać pytanie, dlaczego młodzi ludzie (przeważnie Arabowie, ale nie tylko) żyjący od urodzenia w kraju, który ich rodzicom zapewnił azyl i drugą ojczyznę, dają posłuch mułłom i aktywistom państwa muzułmańskiego. Co oni dają im atrakcyjnego i niestety trzeba to dodać, czego nie oferuje im państwo o demokracji liberalnej? Dlaczego nie tylko się nie zintegrowali z otoczeniem, ale jak można przypuszczać, nadal czują się tu obco, odrzuceni, pozbawieni szans na lepsze życie, na wyjście z dzielnicy-getta. Proszę zauważyć, iż miało to miejsce w państwie bardzo świeckim, gdzie religia dawno została wyrugowana z życia publicznego. Piszę o tym, bo u nas często pewne gremia usiłują nam narzucić narrację, iż to Kościół i religia katolicka są przede wszystkim winne za odrzucenie obcych.
Skąd bierze się frustracja, nienawiść i ogromna determinacja skłaniająca do nałożenia pasa szahida, wzięcia do ręki karabinu, wyjścia na ulicę i mordowania swoich sąsiadów?
Pewną odpowiedź, zaledwie trop, znalazłem w mediach. Otóż podano tryb życia jednego z terrorystów. Ponad 30-letni mężczyzna spędzał dotychczasowe swoje życie na: oglądaniu filmów leżąc na kanapie, paleniu trawki, spaniu za dnia, słuchaniu hip-hopu. I dodano: „nie chodził do meczetu, nie modlił się”.
21-11-2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz