Cytuję
za Zygmuntem Baumanem:
„W
naszym świecie, w którym wybrakowane produkty zwraca się do
sklepu; w którym unika się wszelkich napięć i wszelkiego
wysiłku, w którym każdą formę bólu lub cierpienia uznaje
się za niesprawiedliwą, niedopuszczalną i wołającą o pomstę do
nieba; w którym każde opóźnienie przyjemnego doznania (jeśli w
ogóle ono następuje) zostaje potępione jako jawna forma opresji i
niewybaczalne ograniczenie lub pozbawienie należnego prawa do
szczęścia; w którym robi się wszystko, aby rozładować
natychmiast wszelkie gwałtowne namiętności lub aplikować je w
komplecie ze środkiem uspakajającym, w którym każdemu
doświadczeniu wieczności towarzyszy klauzula „do odwołania”; w
którym nieznane doświadczenie oferuje się zwykle na okres próbny
i wyposaża w przycisk „skasuj”; w którym wszelkie ryzykowne
przygody są zakazane, jeśli nie zostały wcześniej zaplanowane,
uwzględnione w wakacyjnym prospekcie i objęte wakacyjnym
ubezpieczeniem. W takim świecie, mówiąc krótko, w którym
szczęśliwe życie zwykło się utożsamiać z nieobecnością
kłopotów, niewygód i niepewności oraz z brakiem potrzeby
zawierania kompromisów lub ograniczania swoich zachcianek –
macierzyństwo, poczęcie, narodziny i wszystko, co się z tym wiąże…” – wygląda na straszną katorgę, ograniczenie wolności, moich
ludzkich praw, niezdrową i przymusową wstrzemięźliwość
korzystania z nieprzerwanej radości życia i swobody.
Lekko, łatwo i przyjemnie…