Festyn
niedziela, 17 czerwca 2018
środa, 13 czerwca 2018
poniedziałek, 11 czerwca 2018
wtorek, 5 czerwca 2018
Borkowo-Połczyn
Jak
dojechać? Tu problem. Bez poniższej instrukcji lub krążenia po leśnych okolicznych drogach nie jest to możliwe. GPS nie pomoże!
Instrukcja
dojazdu na Sobieskiego 13. Od razu sprostowanie, Sobieskiego nie jest
ulicą lecz ścieżką dla rowerów i pieszych - ruch samochodów
jest tu zakazany.
- wyjeżdżamy za miasto Połczyn na drogę nr 163 w kierunku Czaplinka i Wałcza (chyba ze stąd przyjeżdżamy)
- zaraz za tablicą miasta skręcamy w prawo na Drawsko
- po przejechaniu 500 m znowu skręcamy w prawo w drogę oznakowaną jako ślepa! (to nieprawda)
- po dojeździe do zalewu skręcamy tuż przed nim w lewo (kierunkowskaz jest, ale nie z tej strony, więc jest niewidoczny!)
- wkrótce po prawej stronie ukazuje się budynek „Schroniska Młodzieżowego” (żadnego napisu, iż jesteśmy na miejscu!)
- po wjeździe w bramę ukazuje się drugi budynek (z reklamą piwa) – to nasze sanatorium.
Od
miasta jest to odległość 3 km. Istnieje droga o połowę krótsza biegnąca
przy sanatorium „Gryf”, jednakże z jakiś względów (?) nie
wolno nią jeździć. A ponieważ w „Gryfie” mieści się kiosk i
kawiarnia – więc osoby w potrzebie, codziennie niepotrzebnie
spalają benzynę i nakładają drogi.
Pokoje
duże, w porządku. Winda powolna, ale jest, przeważnie pusta.
Baza
zabiegowa nowa, dobrze wyposażona. Polecam łóżko do hydro-masażu.
Na basen dowożą. Wyżywienie - może być.
Plusy:
świetlica z dużym telewizorem, stół ping-pongowy – bezpłatnie.
W pokoju czajnik, w większości lodówka. Możliwość przepierki w
automacie.
Zabiegi
dobrze rozplanowane, kończą się ok. 15. Rozmaite formy leczenia,
nie tylko gimnastyka i „prądy” 😄
Okres
świetności Połczyna, a na pewno Borkowa, to prawdopodobnie lata
30. Teren przed budynkiem sanatorium od zalewu, kiedyś zapewne
przeznaczony do rekreacji bo usypany w formie tarasowej, dzisiaj
porośnięty jest bujnie trawą, gdzieniegdzie resztki ławek.
Roślinność pozostawiona sama sobie. Przydałby się w tym miejscu
dostęp do zalewu i tam wyodrębnienie miejsca rekreacyjnego dla kuracjuszy.
Stan źródełka od którego podobno wszystko w uzdrowisku się
zaczęło także pozostawia wiele do życzenia.
Park
połczyński poza głównymi alejami wyraźnie nadszarpnięty
zębem czasu, stawy nieoczyszczane, alejki wyłysiałe, ławki
gdzieniegdzie połamane, barierki niemalowane ładną dekadę.
Zadowolone
będą osoby zmotoryzowane i/lub lubiące samotne spacery po lesie,
zapaleni rowerzyści (najlepiej przywieźć własny rower - wypożyczenie 8
zł za godz.). Do centrum Połczyna (Biedronki) pieszo przez las
idzie się 30 min. Teoretycznie jeździ też darmowy bus (w praktyce:
dość rzadko i czasami brakuje miejsc). Wokoło tereny podmokłe,
od czerwca przypuszczam środki na komary niezbędne.
Reasumując.
Świetne miejsce do odpoczynku w okresie wiosenno-letnio-jesiennym.
Pytania
do władz miasteczka i Uzdrowiska Połczyn. Dlaczego pacjenci
sanatorium Borkowo nie mogą korzystać z krótszej drogi przy
sanatorium „Gryf”? Dlaczego na krzyżówce przy Schronisku
Młodzieżowym nie ma żadnej tablicy, że tu znajduje się
sanatorium? Może czekają aż Unia da środki? :)
niedziela, 3 czerwca 2018
Wieniec-Zdrój
Plusy:
- elegancki budynek hotelowy (nowy, za 400 mln)
ładne pokoje z łazienkami
czajnik na wyposażeniu (nie zawsze tak bywa)
dużo alei spacerowych (w październiku też ładnie)
ładne i wyposażone w nowy sprzęt gabinety zabiegowe
obsługa na ogół miła (oczywiście są wyjątki)
personel recepcji przyjazny
głodnym się nie chodzi, można nadrobić pieczywem
ładny komercyjny basen-aquapark (13-17 zł dla nas; większość kuracjuszy ma zabiegi w innym miejscu)
wszędzie rozmieszczono wygodne kanapy, żeby przysiąść (przydatne w oczekiwaniu na zabiegi)
w razie niepogody można przechadzać się niekończącymi się podziemnymi korytarzami łączącymi budynki, tzw. „metrem”
ogólnie elegancko
- pielęgniarki, często odsyłają kuracjusza „z
kwitkiem”
kiepska komunikacja z Włocławkiem (autobusy – jeżdżą co 2-3 godz. – zupełnie nie są skoordynowane z rozkładem pociągów); taksówka 6 km - 30 zł
posiłki bardzo przeciętne, dieta - głęboka komuna (mięcho, ryby), jajka rzadko; o soczewicy, soi, pieczarkach czy zwykłej fasoli nie słyszeli (dla wegetarian pozostają pokrojone i zmieszane pomidory z zieloną sałatą a na obiad ugotowane plasterki marchwi z kalafiorem, z wody mrożona zielona fasolka), monotonia, bez smaku
wszystko płatne: kijki, rower, stół do ping-ponga (tylko żelazko bezpłatne)
budynek bardzo akustyczny: słychać przesuwanie mebli, stukanie, toczenie wózków, odgłosy z korytarza itd. (od wczesnego rana, do późnej nocy); konieczne zatyczki
brak profesjonalizmu (klimatyzacja nastawiona na max. w tracie posiłków, gdzie przebywają ludzie z urazami szyi!; sprzątanie: wpada rozbawiona ekipa usiłująca żartować z kuracjuszami)
w szczycie (pory posiłków) dostanie się do windy graniczy z cudem
wejście na potańcówkę 10 zł (5 zł w pobliskim lokalu: smażalni ryb)
hałaśliwe przymusowe komunikaty nadawane w pokojach (nie można wyciszyć), na szczęście dozowane z umiarem
Stan: 2016
Sentencja.18
Żebyśmy nie byli jak ludzie,
którzy przez cały dzień skarżą się na ból głowy i zażywają
lekarstwa na migrenę, a wieczorem wypijają za dużo wina
J.W.Goethe (1749-1832)
Sobieszów
"Alma". W
sezonie w sklepach drożyzna – jak w Zakopanem. W pokojach brak
czajników oraz możliwości skorzystania, latem!, z lodówki.
Parę osób budziło się rano pogryzionych (komary, pająki?). Tuż
za ogrodzeniem maszt GSM, od czasu do czasu wydający dudniący dźwięk.
Jedzenie niewyszukane, choć dzięki dodatkowym porcjom zupy i chleba
nie chodzi się głodnym. Widoczny brak nadzoru nad personelem medycznym.
Godziny zabiegów często teoretyczne. Fizjoterapeutki „od prądów”
trzeba ugłaskać: jedna drugiej nie zastąpi! Być może zbyt mało
zatrudniają personelu. Pani psycholog, która miała prowadzić
relaks widziano tylko raz. Jak trafi się na pogodę - przyjemne
wakacje. Jeśli ktoś liczy na coś więcej – rozczaruje się.
Przejazd
sanatoryjnym busem przez sobieszewski most (na basen) może zniweczyć
efekty miesięcznego leczenia (dot. kręgosłupa). Kto nie wierzy,
niech spróbuje…
Plusy:
blisko, ładna i czysta plaża, dostępny ping-pong, można się
najeść, luz i swoboda, dużo lekarskich wizyt (z których niewiele wynika).
Stan: 2014
Stan: 2014
Ps. Żona po moich sprawozdaniach z pobytu w sanatoriach, może nie bez racji, zadała mi pytanie, czy ludziom którzy, jak się zdaje, nie robią nic ze swoją otyłością, od lat są uzależnieni od alkoholu, a przy tym notoryczni palacze - powinno się fundować w ramach ZUS bezpłatne wakacje?
Mówi
mi, ty bierzesz pigułki na cholesterol, robisz badania, starasz się
ruszać, stosujesz dietę. Czy wpierw zanim osoby zostaną skierowane
do sanatorium, nie powinny jednak wykazać się jakimiś postępami?
Chyba można obiektywnie zweryfikować, czy pacjent bierze leki,
poddaje się zabiegom, ukończył terapię itd.
No
cóż, może i racja - bogaty kraj!
Subskrybuj:
Posty (Atom)