Od lat obserwuję pewną prawidłowość, że w
wielu instytucjach osoba miła, kompetentna i życzliwie nastawiona do
ludzi – jest zastępowana osobą agresywną, wręcz antypatyczną, ale być
może spełniającą lepiej oczekiwania tzw. „góry” (pracodawcy).
Odwrotnie, jak to bywało u progu transformacji w początkach lat 90.
Najlepszą ilustracją obecnego zjawiska (chciałbym się mylić –
oczywiście, chodzi mi o tendencję a nie o pojedyncze przypadki) jest
służba zdrowia. Czyżby teraz zmieniła się rola osoby będącej na styku
pacjent-lekarz? Rejestratorka już niczego nie wyjaśnia, nie informuje,
jedynie broni dostępu do dobra coraz bardziej rzadszego, jakim staje się
świadczenie medyczne.
Zanim popukacie się w głowę, że uogólniam
i przesadzam, zastanówcie się – jak odwołano Wam szefa, to kto po nim
objął wolne stanowisko? A chociażby pomyślcie, przez chwilę, o Waszym
ulubionym osiedlowym sklepie (nie wspominam już o osobach zatrudnianych
na kasach w hipermarketach!). Czy faktycznie nie pracowała tu kiedyś
miła pani – a teraz kogo zatrudnili? O przypatrzcie się inkasentowi i
porównajcie go z tym, który od lat do Was przychodził?
Prawo Kopernika-Greshama „pieniądz gorszy
wypiera lepszy” wydaje się, że z powodzeniem można zastosować do wielu
zbiorowości w obecnej Polsce. Mam wrażenie, że ta tendencja nie omija i
wysokich organów oraz pełnionych ważnych funkcji – nie wyłączając
naszych kandydatów na parlamentarzystów. Jest się czego obawiać, bo
wybory tuż, tuż…
Chciałbym wierzyć, iż zbliżające się wybory odwrócą tę złą passę.
07-09-2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz