niedziela, 15 października 2017

Czy przepisy prawne zastąpią moralność?

Lekarz drzewiej leczył, żeby wyleczyć (nawet się mówiło o powołaniu). Dzisiaj stosuje odpowiednie procedury, tak aby NFZ się nie przyczepił i żeby rodzina pacjenta (ew. on sam, jeśli przeżył) nie oskarżyła go i wystąpiła o odszkodowanie. Chyba to samo dotyczy i innych zawodów w tzw. służbie: nauczycieli, policjantów. Zastanawiam się, czy to normalne i czy zmierza to w odpowiednim kierunku? Można co chwilę uaktualniać i uzupełniać przepisy prawne, stosować najnowocześniejsze i coraz dokładniejsze procedury, ale pytam i co z tego? Jak uczy życie – własne doświadczenia, a także przypadki nagłaśniane przez media – zawsze decyduje człowiek. Może to być Człowiek (przez duże „c”) lub człowieczek (nawet bardzo wykształcony i zajmujący eksponowane w społecznej hierarchii stanowisko).
Sprawa ta od dawna nie daje mi spokoju. Choć dziś wydaje się to jakby oczywiste (że najważniejsze prawo), a ja obserwując rzeczywistość – nie tylko polską – nabieram coraz więcej wątpliwości. Wzrasta ilość dziedzin „wymagających” coraz bardziej szczegółowych uregulowań prawnych, a pomimo tego wiele się nie zmienia. A nawet zbyt często prawo staje się parawanem dla działań niegodziwych albo dla bierności – niepodejmowania działań tam, gdzie byłoby to wręcz konieczne (patrz:  zachowanie oddziałów ONZ podczas wojny bałkańskiej). Procedura zbyt łatwo i często miałaby zwalniać człowieka od myślenia (a może je zastępować?) i własnej odpowiedzialności?
Jakoś na mój gust, mało słychać głosów kontestujących, iż nie jest to tak oczywiste, że postęp w życiu społecznym równa się doskonaleniu prawa.
08-09-2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz