sobota, 11 sierpnia 2018

Przy kasie

Peryferyjny dworzec kolejowy miasta wojewódzkiego. Jedna kasa. Godzina 15:50. Ludzie po pracy pragną dostać się do domu. Na ogół przed okienkiem nie ma ogonka. Dzisiaj jest inaczej. Gość w średnim wieku czyta - przerażonej i jak widać mało gramotnej kasjerce (która służy także za punkt informacyjny) - całą listę zapytań dotyczących połączeń do miejsca docelowego, gdzie się wybiera za kilka dni.
Mówi: „Najpierw do Skierniewic, potem przez Katowice, tak może być pospieszy, do Tarnowa, ale chcę dojechać do Rabki”. Mija 5, 10, w końcu 15 minut. Nadal ten sam gość stoi przed okienkiem, a kasjerka coś liczy. Zaraz ucieknie kluczowy pociąg odwożący ludzi po pracy.
W końcu ktoś nie wytrzymuje: „Niech Pan nas przepuści - za chwilę mamy pociąg”. „Winowajca” nie odzywa się.
Z tyłu dyskusja. Ogólnie sprawa prozaiczna, ale dotyka rozważanych na tym forum, i istotnych, kwestii.
Głos I: „Raczej już nie zdążymy. Gość ma całą kartkę zapytań, chyba kupuje bilety dla jakieś grupy. Szkoda, że nie wybrał sobie innej pory”
Głos II: „Widzi Pani, ma prawo, nikt mu nie zabroni. Po chwili dodaje: kodeks wykroczeń takiego zachowania nie obejmuje”
Głos I (wzburzony): „Ale przecież obowiązuje jeszcze kodeks przyzwoitości, dobrego wychowania!”
Głos II: „Tak Pani myśli? Obawiam się, że dzisiaj już coś takiego nie istnieje!”
W końcu, po 20 minutach, gość odsuwa się od kasy i zakupione bilety sprawdza już na uboczu. Może się zawstydził. 
Tylko dwóm osobom z kolejki udało się zakupić bilety na czas. Uf...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz