Samo
miasteczko zaniedbane (okres świetności ma już dawno za sobą),
ale ładny park oraz piękne okolice (kto lubi spacery – to
doceni). Natomiast wydostać się z miasteczka bez samochodu, to
dzisiaj już problem.
Dobre,
urozmaicone jedzenie – choć ja akurat miałem cały czas
niestrawność (może sprawa wody?). Duży basen do pływania. Pokoje
o różnym standardzie. Do jednego z budynków na zabiegi, aby dojść
– a chodzi o ludzi z problemami narządu ruchu - trzeba pokonać
kilkadziesiąt schodów!
Ordynator
ma wygląd i sposób bycia starego zblazowanego lekarza wojskowego,
do wszystkich wali na Ty, niezależnie czy ktoś sobie tego życzy,
czy nie. Jednym wyszukuje schorzenia, innym sugeruje, że symulują.
Może chce być dowcipny?
A
ogólnie, jak to w sanatorium – liberalnie. Ordynator z personelem
już od rana przed budynkiem „w palarni”, w otoczeniu kuracjuszy.
A wieczorami każdy (no, prawie każdy)... raczy się sam w pokoju
(zamożniejsi w kawiarniach). Luz i swoboda.
Plusy:
ładne okolice, zadbany park zdrojowy, klimat, dobrze wyposażone pokoje (jeśli
przydzielą w lepszym budynku), basen pływacki, w pobliżu lokale –
eleganckie zapewne... w latach 50.-60.
Stan:
2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz