piątek, 15 grudnia 2017

Propozycja konstruktywna.2

Wystawka rzeczy zbędnych.
Czasami się zastanawiam, dlaczego przez ponad ćwierć wieku niezależności, tak rzadko korzystaliśmy z rozwiązań, które w innych krajach sprawdziły się i dobrze przez lata funkcjonowały. Ku ogólnemu pożytkowi.
Choć i kolejna propozycja wydaje się "trącić myszką", wierzę iż wciąż może być użyteczna. Otóż pragnę na wzór angielski zaproponować zorganizowanie tzw. wystawki dla mieszkańców danej dzielnicy. Każdy kto chce miałby sposobność sprzedaży/wymiany/oddania zbędnych przedmiotów, które komuś jeszcze mogą się przydać. Tak jest – a w każdym razie do niedawna było – w całej Anglii. Na przykład, w okresie letnim w Londynie w większości dzielnic, taka wzajemna wymiana przedmiotów za najczęściej symboliczną kwotę, odbywała się co drugą sobotę w miesiącu.
Nie było żadnych opłat, każdy wystawiał co chciał (ciuch, zabawkę, część do jakiegoś sprzętu itp.). Nie widziałem żadnych ichnich inspektorów ZUS, Sanepidu, Wydz. Ruchu Drogowego, PIP, poborców podatkowych itd. Po prostu było to traktowane jako dzielnicowa impreza niedochodowa…
Administracja samorządowa dzielnicy ustawiała na swoim terenie (plac, skwer) kilka prowizorycznych straganów. Przychodzili ludzie, wykładali artykuły lub produkty np. własne wypieki. Inni to kupowali za parę złotych (tam za przysłowiowego funta) i to wszystko. Większość zadowolona, rzecz zbędna przechodziła na własność innej osoby, nierzadko sąsiada. Ktoś jeszcze z niej mógł skorzystać, się nią cieszyć. Czasami trafiało się coś lepszego, jakiś antyk, choć dla prawdziwego kolekcjonera każda rzecz może być wartościowa. W ten sposób zamiast w galerii dużo Anglików spędzało czas wolny. W Wielkiej Brytanii zauważyłem, iż takie imprezy cieszyły się ogromnym powodzeniem nie tylko wśród uboższej grupy mieszkańców.
Sprawa nie powinna przekraczać i naszych rodzimych możliwości organizacyjnych. Chodzi o wyznaczenie miejsca, ustawienie kilku straganów i ław oraz o wcześniej – co najmniej tydzień naprzód – obwieszczenie imprezy w formie plakatów (i Internecie).
Nasz kraj wciąż na dorobku, a dotąd takiej możliwości mieszkańcom chyba jeszcze władze żadnego miasta nie sprezentowały. Może ktoś się odważy?
Może po zbudowaniu już społeczeństwa wolnorynkowego, należałoby teraz popracować nad organizowaniem się ludzi, tworzeniem wspólnot (co wreszcie może zapoczątkować tak pożądane i oczekiwane społeczeństwo obywatelskie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz